poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział czwarty.

Za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć tej prawdy, ciągle myślałam o tym. Dzisiejszy dzień był bardzo ponury. Na niebie pojawiły się czarne chmury, z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Chciałam pozostawić te wszystkie myśli w domu i normalnie funkcjonować-lecz to stało się nie osiągalne. Poszłam więc na cmentarz znajdujący się za raz za parkiem niedaleko naszego domu. Dawno nie odwiedzałam grobu mojej siostry i ojca. Nie zważając w ogóle na deszcz wyszłam z domu bez słowa. Mama ostatnio coś nie kontaktowała, była tak cicha i zamknięta, często wychodziła na kilka godzin z domu. To było bardzo dziwne, ale miałam teraz o tym nie myśleć. Idąc chodnikiem pochłonięta w myślach nad moim życiem usłyszałam dźwięk klaksonu samochodowego. Był on dość wyraźny, wręcz jakby był tuż za mną. Początkowo zignorowałam go, gdyż nie przypuszczałam, że kierowca trąbi na mnie. Jednak myliłam się. Zirytowana tym dźwiękiem w końcu spojrzałam za siebie. Ujrzałam tego samego mężczyznę, tego siatkarza, który wydawało mi się jakby mnie prześladował.
- Przestań, czego chcesz? -powiedziałam stając i patrząc mężczyźnie w jego brązowe tęczówki. 
- Wsiadaj, podwiozę Cię. -odpowiedział z uśmiechem. 
- Nie dziękuję. -grzecznie odpowiedziałam i zaczęłam znowu iść. 
- Nie odpuszczę. -jechał tuż za mną. W końcu nie wiem dlaczego, ale wsiadłam do tego samochodu. Patrzyłam ciągle w okno jakby obrażona na cały świat. 
- Grzegorz Kosok jestem. Siatkarz. -powiedział patrząc na drogę i zwiększając prędkość pojazdu. 
- Claudia, nazwiska nie musisz znać- odpowiedziałam oschle. 
- Dokąd Cię zawieść? 
- Na cmentarz. -oparłam głowę o szybę, patrzyłam na przechodniów i drzewa. 
- Oł ... -widać, że się tego nie spodziewał i był zdziwiony.
- No co? Nigdy nie byłeś na cmentarzu? Nikt ci bliski nie umarł?- powiedziałam wyższym tonem głosu. 
- Nie no dobra, nic się nie stało. 
Nagle nastała cisza. Chyba tego mi trzeba było. Cisza, spokój, dźwięk jadących aut, głos płaczącego dziecka na chodniku, kłócących się ludzi przed bramą. 
- Lubisz siatkówkę? -nagle przerwał tę ciszę stając pod moim celem. 
- A dlaczego pytasz? 
- Jeśli tak to weź. - wyjął z kieszeni swojej kurtki bilet na mecz, chyba jego drużyny. Właściwie to czego on ode mnie chciał? 
- Nie dziękuję. -wysiadając złapał mnie za nadgarstek. Obróciłam głowę w jego stronę.
- Weź, zarezerwowane najlepsze miejsca. -powiedział patrząc na mnie błagającymi oczkami. Zadziało to na mnie.
- No dobra, ale nie gwarantuje, że przyjdę. - odpowiedziałam w końcu biorąc dwa bilety na mecz siatkarski. Nigdy nie przypuszczałabym, że pójdę na mecz i to siatkarski. Niezbyt interesowałam się sportem. Zamknęłam za sobą drzwi i przeszłam na drugą stronę drogi. Poszłam na cmentarz, bilety schowałam do lewej kieszeni. Szybko przekroczyłam próg cmentarza udając się prosto na grób mojej siostry. Pomodliłam się za nią, za jej duszę. Usiadłam na ławce obok grobu pokrytą licznymi kroplami deszczu. Zamknęłam oczy i ... Jakby przeniosłam się w inny świat. Świat w którym byłam wolna, robiłam co chciałam i nie miałam problemów. Jednak ta chwila zbyt długo nie trwała, przerwała ją dotyk czyjejś dłoni na moim ramieniu. Szybko obejrzałam się za mnie, była to ... Caroline? Co ona tutaj robi? Wyglądała tak pięknie, promieniała.
- Caroline? -powiedziałam, poczułam jak moje oczy napełniają się łzami. Nie wiem nawet dlaczego.
- Claudia... - nieludzka postać okrążyła ławkę i usiadła obok mnie. Ludzie przechodzący obok mnie patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę, ale to nie było dla mnie jakąś przeszkodą.
- Co ty... Jak to? -ledwo wyciągałam z siebie słowa.
- Spokojnie kochana. -odpowiedziała, usłyszałam bardzo wyraźne kroki. Caroline obejrzała się właśnie w tę stronę i rozpłynęła się... Zniknęła. Dlaczego ona zawsze tak szybko znika? Odwróciłam głowę i zobaczyłam mamę. Podeszła do mnie.
- Claudia, co tutaj robisz? -zapytała zdziwiona.
- Mamo, możesz mnie uznać za wariatkę, ale... -nie dokończyłam. Postanowiłam, że zostawię to dla siebie.
- Co?
- Już nic. -powiedziałam pogrążając się w myślach.

Wiem, jestem okropna, że dodaję takie króciutkie rozdziały. No ale wybaczcie mi! Kompletnie rozdział do dupy ale musiałam w końcu coś dodać. Chcę ten ostatni tydzień ferii wykorzystać na pisaniu ... :D Nie będę się rozpisywać... Sami oceńcie rozdział. 


5 komentarzy:

  1. o wow !! :)
    rozdział jest niesamowity.
    i już nie mogę doczekać się nowego. pisz szybko :*

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Rozdział jest niesamowity. Taki wciągający. Powiedz mi jak ty to robisz, że twoej opowiadanie tak chce się czytać. Sama również prowadzę bloga, ale moje rozdziały zawsze są nudne, takie denne. Masz wielki talent.mi osobiście nie przeszkadza, że rozdziały są krótkie. Przynajmniej szybko i łatwo się je czyta. ;-) Czekam na następny. Mam nadzieje, że nie umrę z ciekawości. hahaha Życzę weny na dalsze rozdziały, buziaki Kate
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Nie mów tak, na pewno twój blog równie jest ciekawy. Zawsze autorom wydaje się, że może rozdział jest do dupy, ale innym może się bardzo podobać. Bardzo dziękuję Ci za te słowa. Przynajmniej wiem, że dla kogoś mam pisać i, że ktoś czyta moje wypociny. Tobie równiez życzę weny i wiele miłych komenatrzay na twoim blogu ;*

      Usuń
  3. Na moim blogu pojawił się Rozdział 5.
    Zapraszam.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń