piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział trzeci.

Zamknęłam za nami drzwi. Usiadłam na rogu skórzanej kanapy, a Zayn nadal stał i denerwująco chodził po całym salonie.
- Siadaj i mów. - powiedziałam ze złością w głosie. Dlaczego akurat dzisiaj musiał tu przyjechać? Co on mi chce do cholery powiedzieć? Pytania nasuwały mi się ciągle. Chłopak za moim "rozkazem" usiadł i zaczął mówić.
- No więc...
- No mów do cholery! - nie wytrzymywałam, chciałam się już dowiedzieć co mi chce powiedzieć i wyrzucić go, bo dzisiaj to najmniej odpowiedni moment.
- Caroline... no bo Caroline zginęła przeze mnie. - wymamrotał pod nosem.
- No w pewnym sensie tak, i tylko po to tu przyszedłeś? - odpowiedziałam już spokojniej nie rozumiejąc jego celu tej wizyty.
- Miałem romans z Caroline. Ona chciała ci o nas powiedzieć no i ja... Dosypałem jej jakieś tabletki do coli. Wiem, to ja jestem winien jej śmierci. Straciłem was obie, dlatego z tobą zerwałem i wyjechałem. Do dzisiaj nie umiem sobie z tym poradzić. - mówił mój były chłopak. On i Caroline? Nie, to nie możliwe to co on mówi. To nie może być prawdą. Do moich oczu napłynęły łzy.
- Ty skurwysynu. - powiedziałam cicho patrząc jemu prosto w oczy. Jednocześnie z moich oczu płynęły gorzkie łzy.
- Wiem, że możesz być zła. Ja chce to naprawić. To co było kiedyś. Umiem teraz z tym żyć, Caroline to przeszłość. Proszę, wróć do mnie. - odparł. Chwycił w swoje ochydne dłonie moją dłoń i ścisnął. Ja automatycznie wyciągnęłam ją z tego uścisku. W jednej chwili poczułam do niego takie obrzydzenie.
- I ty masz czelność jeszcze mnie prosić o wybaczenie? Ty wiesz co ty mówisz? Zabiłeś moją siostrę! - krzyczałam wstając. Przerosło mnie już to wszystko. Jednak to nie przezemnie moja siostra zginęła.
- Wypierdalaj stąd i to już. - wskazałam mu wyjście. Usiadłam na kanapie i zakryłam dłońmi twarz. On jednak podszedł do mnie i chciał w jakiś sposób mnie pocieszyć, lecz na próżno.
- Nie słyszałeś? - krzyczałam dość głośno. W końcu On opuścił nasze mieszkanie. Nie wierzyłam, po prostu w to wszystko nie wierzyłam. Spojrzałam obojętnie na zegar wiszący na ścianie obok drzwi. Była już 13:45, a ja na 14:00 musiałam iść na trening tańca. Nieługo miał się odbyć Ogólnopolski Konkurs Jazz'owych Tancerzów. Nie mogłam zawiść trenera. Z bólem na sercu jakoś zebrałam się w te dziesięć minut i wyszłam. W drodze znowu spotkałam ich, znowu spotkałam tych samych mężczyzn, których widziałam kilka godzin temu. Byli to ci siatkarze, jednak znów jeden z nich przykuł moją uwagę. Kiedy właśnie spojrzałam na niego wsiadał do autobusu i spojrzał w moją stronę puszczając mi oczko. Szybko odwróciłam wzrok i przyśpieszyłam krok.  Całą drogę myślałam o Caroline i Zayn'ie. Nie dawało mi to spokoju. Moja Caroline mogła mi coś takiego zrobić? Nie, nie wierzyłam w to. Na treningu nie umiałam się wogóle skupić. Od razu po lekcji poszłam na cmentarz. W trudnych dla mnie chwilach chodziłam tam, patrzyłam na zdjęcie mojej siostry.
- Moja Caroline, czy to prawda co On mi powiedział? Daj mi proszę jakiś znak. - szeptałam do siebie a jednocześnie do niej, mojej siostry. Pomodliłam się jeszcze za jej duszę i odeszłam do domu. W progu krzyknełam "Jestem mamo"jednak nie usłyszałam odpowiedzi.Dziwne, przecież mama poszła tylko po zakupy. Mama z resztą jak ja nie lubiała chodzić na zakupy więc powinna już dawno wrócić. Lekko się przeraziłam. Zadzwoniłam pod jej numer, od razu włączyła się sekretarka. To mnie zdenerwowało.
-Cholera- szepnęłam do siebie. Bezradna chodziłam po pokoju nie wiedząc co dalej pocznąć. Usiadłam na kanapie, wzięłam poduszkę do ręki. Przez moją głowę przelatywały różne, najgorsze scenariusze. Nagle z nikąd usłyszałam czyiś głos. Obejrzałam się dookoła, nikogo nie było.
- Kiedyś poznasz prawdę, siostrzyczko. Poszukaj w... - głos przerwał lekki trzask drzwiami. Mama? Szybko wstałam z kanapy i kiedy ujrzałam moją rodzicielkę rzuciłam się jej na szyję jak nigdy dotąd.
- Mamo! - krzyknęłam.
- Gdzie ty byłaś? - powiedziałam z ulgą.
- Spotkałam moją starą przyjaciółkę, byłam u niej.- powiedziałam obojętnie. Mama jakaś była dziwna, jakaś zdenerwowana. Coś się stało? Całą noc nie spałam, myślałam nad tym głosem, i nad tym co mogło się przytrafić mamie. Gdzie mogłam szukać prawdy? Jaka to była prawda? Czy to był głos Caroline? Co się stało mamie?- zadawałam sobie setki pytań.

Witajcie. Cały rozdział napisałam dzisiaj, jakoś znalazłam na to czas. Wszystkie pomysły jakie przychodziły mi do głowy przez jakiś tydzień zapisałam je tutaj. Oczywiście wątki z mamą Claudii, Zayn'em i tym siatkarzem będą rozwijane. Mam wiele pomysłów. Dziękuję za miłe słowa w ostatnich komentarzach. To mnie zmotywowało. Komentujcie co myślicie na temat rozdziału. Zapraszam do zakładki"Inrofmowani". Jeżeli chcesz być informowany pozostaw w tej zakładce adres e-mail, bloga lub link do profilu na nk, a będzie informowany o nowych rozdziałach.Do następnego ;*

4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz ;D Opowiadanie jest bardzo tajemnicze co mi się bardzo podoba ;D Czekam na nn ;)
    Zapraszam do mnie - > http://iwant-iwant-iwant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, zapraszam do mnie http://holland-dylanowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff nawet nie wiesz jak się cieszę że wstawiłaś nowy rozdział. ;-) Tak samo jak poprzedni jest boski, cudny, nieziemski OMG zabrakło mi określeń.XD Bardzo podoba mi się fabuła. Czekam na następny ;-) Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. Życzę weny i pozdrawiam Kate ;-)

    OdpowiedzUsuń