czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział szósty

Co się ze mną stało? Nie pamiętam już kiedy czułam takie motyle w brzuchu, nie pamiętam kiedy moje serce biło jak opętane w towarzystwie mężczyzny. Trzy lata, dokładnie od trzech lat nie byłam z żadnym chłopakiem. Wiem, dziwne. Nie umiem teraz nikomu zaufać. Boję się... Boję się, że zostanę skrzywdzona. Nie chcę tego. Już raz czułam ten ból, ból mojego serca wypełnionego złością. Myślałam, chodząc wokoło różnych samochodów. W końcu tak dawno nie czułam tego zapachu. Czułam się tutaj niemal jak w domu.
- Dzień dobry Pani, pomóc w czymś? -zapytał elegancko ubrany mężczyzna.
- Nie dziękuję. -odpowiedziałam jakby nie zwracając na niego uwagi.
- A ma pani zamiar coś kupić?
- Nie. -niemal krzyknęłam.
- No to przepraszam, ale proszę wyjść. Ten salon samochodowy jest dla osób kupujących, a nie błąkających się bez celu po budynku. Tam są drzwi- mówił przesadnie miło.
Idąc w stronę wyjścia pokazałam mu tylko środkowego palca. Szybko wyszłam ze złością. Kiedy zobaczyłam, że motocykl i ten mężczyzna są jeszcze przed budynkiem przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki.
- O, kogo ja tu widzę. Piękna dość szybko wróciła. -mówił z wielkim uśmiechem.
- Sarkazm? -odpwiedziałam. Moje kąciki ust uniosły się ku górze. kiedy tylko spojrzałam w jego ciemne tęczówki czułam jak moje serce szybciej biło. Ej... ? Co mi się dzieje? Dlaczego? Przecież to tylko zwykły mężczyzna, a zachowywałam się co najmniej jakbyś umówiła się z Tony'm* .
- Marcelo mi na imię. -spojrzałam na niego bez słowa. - Może przedstawisz się?
- Claudia, coś jeszcze? -odpowiedziałam. Na moim policzku poczułam krople. Chwila, deszcz? Przecież dopiero chwilę temu było jeszcze słońce. Uniosłam głowę ku górze i zobaczyłam nad nami czarne chmury. No pięknie, jeszcze tego mi brakowało.
- Tak, chcę o Tobie wiedzieć wszystko.
- Doprawdy?
- A czy wyglądam jakbym żartował? -zaśmiałam się cicho, patrząc w bok.
- A może księżniczkę gdzieś podwieźć? -nasunął kolejne pytanie.
- Jeżeli taxi to skorzystam. -w końcu coś z siebie wydusiłam
-A jeśli nie?
- A jeśli nie to trudno, wrócę sama. -uniosłam brew ku górze.
- W takim razie od dzisiaj robię za taksówkę. -zaśmiałam się. Usiadłam tuż za nim. Podwiózł mnie pod mój dom.
- Dziękuję. -zeszłam z maszyny. Szłam w stronę mojego domu kiedy Marcelo zawołał.
- Eee ... Zapłata. -powiedział.
- Niestety nie posiadam pieniędzy przy sobie. -zaśmiałam się.
- Może być coś innego. Np. hmm... buziak? -pokazał policzek. Podeszłam do niego. Kiedy chciałam przejść do "zapłaty" on szybko przekręcił głowę i przez to pocałowałam go prosto w usta.
- Ejj ... To nie było fair. -mówiłam jakby obrażona. W końcu weszłam do domu.
                                                                 ~*~
Do tego meczu zostało dwa dni, pewnie Ci siatkarze mordują się na treningach. Ja tymczasem postanowiłam, że pójdę na siłkę, poćwiczę, porozciągałam się. W planach miałam jeszcze nauczenie się grać w tę siatkówkę. Przydałoby się... Iść na mecz gry o której się nic nie wie. Pewnie setki osób biłoby się o to miejsce w którym ja będę siedziała, a ja bym tak po prostu nie poszła? To nie byłoby zdecydowanie fair. Więc zgodnie z moimi zamierzeniami udałam się na siłownię. Była dość daleko, pojechałam taksówką. Przebrałam się w szatni i poszłam ćwiczyć. Podczas rozciągania mięśni poczułam oddech na moich włosach, dotyk na moim ramieniu. Momentalnie odwróciłam głowę przerywając czynność.
- Marcelo? - na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Claudia?
- Ty mnie prześladujesz czy jak? -zaśmiałam się. Mężczyzna zostawił to bez odpowiedzi. Ćwiczyliśmy razem, trochę dowiedzieliśmy się o sobie.
- Lubisz siatkówkę? -zapytałam przerywając niezręczną ciszę.
- Tak, zdarzało się chodzić na jakieś mecze w okolicy. A czego pytasz? -mówił przerywając ćwiczenia.
- Ostatnio koleżanka zarezerowała sobie bilet, ale zachorowała i oddała mi ten bilet. - wymyśliłam coś szybko.  - I problem w tym, że ja nie wiem jak w to się gra. -powiedziałam z lekkim wstydem. Marcelo się tylko zaśmiał, jego uśmiech był taki uroczy.
- Chodź. -złapał mnie za rękę. Zaprowadził mnie na salę gimanstyczną. Pokazał mi jak się odbiera piłkę sposobem górnym i dolnym, jak się serwuje. Powiedział również kilka podstawowych zasad gry. Okazało się, że ten sport nie jest taki zły. Przyjemnie się gra...
Po skończonym treningu oczywiście "Moto-taxi" odwiózł mnie pod mój dom.

*Tony- członek zespołu Modestep, ulubionego zespołu Claudii 
 Rozdział jest starsznie nudy i do dupy. Wgl. pisałam co mi przychodziło na myśl, nie ważne czy to ma jakiś sens czy nie. Chce tutaj jakoś co dwa tygodnie uzupełniać, ale chyba będzie trudno. Nie mam w ogóle czasu na nic. A z resztą ... Wyrażajcie opinie w komentarzach. Wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych Walentynek. Dużooo miłości xoxo 





1 komentarz:

  1. Świetny rozdział. Masz bardzo ciekawy styl pisania. czekamy na następny. W wolnej chwili zapraszamy do nas ;)

    i-wanna-hold-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń